Miałam w planach blogowanie co tydzień, a jest już wtorek. Coś nie wyszło....
A tak podsumowując zeszły tydzień - nie było ekscytująco. W przeciwieństwie do tego co pisałam ostatnio, ów tydzień to rutyna. Pobudka o 8:00, praca, powrót wieczorem do siebie. Ale cieszy mnie to, że wreszcie wracając o 17:00 jest jeszcze jasno. Z utęsknieniem czekam na wiosnę, szczególnie teraz, gdy jest tak mroźno. Wiem, że dużo piszę o pracy, ale to dlatego, że bardzo mnie ona pochłania, i bardzo mi na niej zależy. Chcę być też dobrym pracownikiem. Dlatego nawet jadąc do domu na upragniony weekend musiałam wziąć laptopa ze sobą i klikać projekt. Bo czuję się za niego odpowiedzialna. I za to jak szybko go zrobię. Ale i tak coś odpoczęłam. Z pracą nie umiem przesadzać, więc raczej pracoholikiem nie będę.
A od poniedziałku zaczął się nowy semestr. Powinnam cieszyć się tymi studiami. Wiele osób mi mówi, ze czas studencki jest wyjątkowy. A ja tylko patrzę w plan, kiedy mogę znaleźć czas na pracę. Zwariowałam?
Znowu będzie dużo rysowania. Nie wiem czemu tak jest, ale w tym, na studiach czuję się niepewnie. Mimo, że zawsze uwielbiałam rysować, tu nie umiem podejść do tego spokojnie. Czuję się kiepskim rysownikiem. Może to przez świadomość bycia ocenianą? Nie wiem. W każdym razie najbardziej lubię rysować dla siebie i w swoim domowym zaciszu. Tak najlepiej.
M.
0 komentarze:
Prześlij komentarz