wtorek, 29 sierpnia 2017

Majówka 2017 #2

Historię majówkowej podróży zakończyłam na przekroczeniu granicy ukraińsko-rumuńskiej. Piechotą przekroczyliśmy teren ziemi niczyjej zdążając do Syhotu Marmaroskiego.


Pierwszym punktem do zwiedzenia było Miejsce Pamięci Ofiar Komunizmu i Ruchu Oporu Sighet, mieszczące się w dawnym więzieniu Sighet. Nie jestem fanką historii, jednak kto się interesuje takimi tematami z pewnością będzie zachwycony. Znalazł się tam nawet akcent polski, w końcu komunizm dotknął i naszą historię.

To co szczególnie chcieliśmy zobaczyć to Wesoły Cmentarz w miejscowości Sapanta. Dla większości zwiedzanie cmentarza w podróży wydaje się dziwne, ale czytelniku, jak zobaczysz zdjęcia, zrozumiesz o co chodzi. Wesoły Cmentarz to wyjątkowe miejsce. Znajdują się tam drewniane, kolorowe nagrobki, z namalowaną sceną z życia zmarłego - niekoniecznie wesołą. Całość robi niesamowite wrażenie, dlatego przyciąga wielu turystów. Stąd wstęp na Cmentarz jest płatny.


 

Wróciliśmy do Suhotu i dalej zamierzaliśmy dostać się do najdalszego celu, tj. Baia Mare. I tu zaczęły się problemy z transportem. Nie dostaliśmy się do ostatniego jadącego busa. Oznaczało to, że jedynym sposobem, by dostać się do Baia Mare było łapanie stopa. Musieliśmy złapać za karton i stać z nadzieją, że ktoś się zatrzyma i przygarnie naszą czwórkę. Nie chcieliśmy się rozdzielać, i mimo naszej niesprzyjającej liczby, dość szybko znaleźliśmy chętnych, miłych chłopaków. Pierwszy raz jechałam stopem, dlatego też zaliczam to do przygody. Ważne, że wszystko skończyło się dobrze. Dojechaliśmy w dobrym towarzystwie, prawie na czas, do Baia Mare – miasta z pięknymi widokami.

Oprócz zwiedzania samego miasta, poszliśmy do Muzeum Etnografii i Sztuki Ludowej. Miejsce to jest dość ogromne. Ponieważ znajduje się na wzniesieniu, mogliśmy też zobaczyć widok na centrum miasta. Nie omieszkaliśmy do tego odpocząć dłuższą chwilę, gdzieś tam w zakątku - w końcu lekkie zmęczenie dawało się we znaki.




Byliśmy również na wieży Stefana. Szczęście, że byliśmy w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej godzinie, by móc na nią wejść i móc podziwiać miasto z wysoka.

Będąc w Baia Mare mogliśmy "bardziej" odpocząć chodząc bez bagażu i bez pośpiechu. Bardzo miły był ostatni, ciepły wieczór na rynku Baia Mare. Następnego dnia odbył się wielki powrót do Polski - dosłownie cały dzień w podróży.

Rumunia zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Całkiem inaczej sobie ją wyobrażałam, tymczasem okazała się ładnym, dobrze rozwiniętym i przyjaznym krajem, mimo, że spędziłam tam 2 dni.




Moje wrażenia po podróży? Zdecydowanie zostanie mi w pamięci. Był to wyjątkowy czas dla mnie. Trip, przynajmniej dla mnie, wyczynowy. W większości chodziliśmy ze swoim bagażem, stale przenosiliśmy się z miejsca na miejsce. Spotkaliśmy ciekawych ludzi. Podróżowanie sprawia, że nabiera się większej odwagi i zaufania.  Spróbowałam tradycyjnego jedzenia (a dla mnie to ważna część każdej podróży, cóż, lubię jeść ;)) Odwieczną prawdą jest, że podróże kształcą J Niesamowity jest dla mnie też moment powrotu, przekraczania granicy, ponowne postawienie stopy w swoim kraju. To co jest fajne w podróżowaniu, to właśnie to, że wracając, można zdać sobie sprawę, że Polska też jest piękna. To jest kraj, do którego zawsze chcę wracać J Co więcej, byłam z siebie dumna, za ukończenie tego tripa.

Było niesamowicie. Także dziękuję moim znajomym za zorganizowanie świetnej podróży!


fot. M. Stobierska

sobota, 5 sierpnia 2017

05.08.17


Robię kawę i siadam to odsysania myśli. Pisanie farmazonów nie raz jest dobre, żeby odpocząć. Możecie nie rozumieć, nie wiedzieć co mam na myśli. Dla fanów Harry’ego Pottera – pisanie tych bzdet to moja myślodsiewnia.

Spędzam czas w domu rodzinnym, i nie robię nic konkretnego. Cisza i spokój. Wakacje. Już nie przejmuję się tak jak kiedyś, czy tracę czas czy nie. Pozwalam sobie odpoczywać nic nie robieniem, gdyż na co dzień pracuję – 8 godzin przed komputerem.

Dokładniej o pracy. Ponad miesiąc temu udało mi się znaleźć pracę w biurze projektów. Miałam pierwszą poważną rozmowę o pracę. Wreszcie robię coś co przybliża mnie do zawodu. Mogę zobaczyć jak wygląda praca architekta ‘od środka’. Wiele rzeczy jeszcze nie wiem. Dużo się dopiero uczę. W końcu praktyka to najlepszy sposób nauki.

Dla mnie praca to niesamowity komfort psychiczny. W końcu kiedyś trzeba dorosnąć. Jestem z siebie dumna, że sama znalazłam pracę, czego kiedyś nie mogłam sobie wyobrazić. I najlepsze jest to, że póki co, podoba mi się to co robię. Cieszę się, że tak się potoczyło, jak się potoczyło. Nie chciałabym codziennie rano wstawać i narzekać, że muszę chodzić do pracy. Teraz tak nie jest i mam nadzieję, że nie będzie. Jest DOBRZE i niech będzie jeszcze lepiej jak może! Z pewnością każdy już zna te krążące wszędzie zdanie:


„Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”

I prawda jest taka, że większość marzeń spełnia się samemu. Większość. Bo nie wszystkie. Szczęście też się przydaje. Szczęście, przypadek, przeznaczenie ... Można wierzyć lub nie.

/Rys.: Maj. W drodze do Warszawy. Wykorzystałam czas w podróży pociągiem. Wyciągnęłam kartkę i ołówek. Szkicowałam/
Follow

Popular Posts

Recent Posts

Text Widget

O mnie

Studentka Architektury na PK
Obsługiwane przez usługę Blogger.