Historię majówkowej podróży zakończyłam na przekroczeniu
granicy ukraińsko-rumuńskiej. Piechotą przekroczyliśmy teren ziemi niczyjej
zdążając do Syhotu Marmaroskiego.
Pierwszym punktem do zwiedzenia było Miejsce Pamięci Ofiar Komunizmu i Ruchu Oporu Sighet, mieszczące się w dawnym więzieniu Sighet. Nie jestem fanką historii, jednak kto się interesuje takimi tematami z pewnością będzie zachwycony. Znalazł się tam nawet akcent polski, w końcu komunizm dotknął i naszą historię.
To co szczególnie chcieliśmy zobaczyć to Wesoły Cmentarz w miejscowości Sapanta. Dla większości
zwiedzanie cmentarza w podróży wydaje się dziwne, ale czytelniku, jak zobaczysz zdjęcia, zrozumiesz o co
chodzi. Wesoły Cmentarz to wyjątkowe miejsce. Znajdują się tam drewniane, kolorowe nagrobki, z namalowaną sceną z życia zmarłego - niekoniecznie wesołą. Całość robi niesamowite wrażenie, dlatego przyciąga wielu turystów. Stąd wstęp na Cmentarz jest płatny.
Wróciliśmy do Suhotu i dalej zamierzaliśmy dostać się do
najdalszego celu, tj. Baia Mare. I tu zaczęły się problemy z transportem. Nie
dostaliśmy się do ostatniego jadącego busa. Oznaczało to, że jedynym sposobem, by dostać się do Baia Mare było łapanie stopa. Musieliśmy złapać za karton i
stać z nadzieją, że ktoś się zatrzyma i przygarnie naszą czwórkę. Nie
chcieliśmy się rozdzielać, i mimo naszej niesprzyjającej liczby, dość szybko
znaleźliśmy chętnych, miłych chłopaków. Pierwszy raz jechałam stopem, dlatego
też zaliczam to do przygody. Ważne, że wszystko skończyło się dobrze.
Dojechaliśmy w dobrym towarzystwie, prawie na czas, do Baia Mare – miasta z
pięknymi widokami.
Oprócz zwiedzania samego miasta, poszliśmy do Muzeum Etnografii i Sztuki Ludowej. Miejsce to jest dość ogromne. Ponieważ znajduje się na wzniesieniu, mogliśmy też zobaczyć widok na centrum miasta. Nie omieszkaliśmy do tego odpocząć dłuższą chwilę, gdzieś tam w zakątku - w końcu lekkie zmęczenie dawało się we znaki.
Oprócz zwiedzania samego miasta, poszliśmy do Muzeum Etnografii i Sztuki Ludowej. Miejsce to jest dość ogromne. Ponieważ znajduje się na wzniesieniu, mogliśmy też zobaczyć widok na centrum miasta. Nie omieszkaliśmy do tego odpocząć dłuższą chwilę, gdzieś tam w zakątku - w końcu lekkie zmęczenie dawało się we znaki.
Byliśmy również na wieży Stefana. Szczęście, że byliśmy w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej godzinie, by móc na nią wejść i móc podziwiać miasto z wysoka.
Będąc w Baia Mare mogliśmy "bardziej" odpocząć chodząc bez bagażu i bez pośpiechu. Bardzo miły był ostatni, ciepły wieczór na rynku Baia Mare. Następnego dnia odbył się wielki powrót do Polski - dosłownie cały dzień w podróży.
Rumunia zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Całkiem inaczej sobie ją wyobrażałam, tymczasem okazała się ładnym, dobrze rozwiniętym i przyjaznym krajem, mimo, że spędziłam tam 2 dni.
Moje wrażenia po podróży? Zdecydowanie zostanie mi w
pamięci. Był to wyjątkowy czas dla mnie. Trip, przynajmniej dla mnie,
wyczynowy. W większości chodziliśmy ze swoim bagażem, stale przenosiliśmy się z
miejsca na miejsce. Spotkaliśmy ciekawych ludzi. Podróżowanie sprawia, że
nabiera się większej odwagi i zaufania. Spróbowałam
tradycyjnego jedzenia (a dla mnie to ważna część każdej podróży, cóż, lubię
jeść ;)) Odwieczną prawdą jest, że podróże kształcą J Niesamowity jest dla mnie też
moment powrotu, przekraczania granicy, ponowne postawienie stopy w swoim kraju.
To co jest fajne w podróżowaniu, to właśnie to, że wracając, można zdać sobie
sprawę, że Polska też jest piękna. To jest kraj, do którego zawsze chcę wracać J Co więcej, byłam z siebie dumna, za ukończenie tego tripa.
Było niesamowicie. Także dziękuję moim znajomym za zorganizowanie świetnej podróży!
Było niesamowicie. Także dziękuję moim znajomym za zorganizowanie świetnej podróży!
fot. M. Stobierska